top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraOla

Zęby smoka i wizyta w MRU

Do MRU trafiliśmy przy okazji weekendu w Zielonej Górze (o którym można poczytać tutaj). MRU to Międzyrzecki Rejon Umocniony. MRU znajduje się około 55 km od Zielonej Góry i na prawdę robi wrażenie (w co niespecjalnie chciało mi się wierzyć).


Zęby smoka

Międzyrzecki Rejon Umocniony został stworzony przez Niemców w celu ochrony wschodniej granicy Rzeszy, prace prowadzone były w latach 1934-1944. MRU składa się z trzech odcinków: północnego, centralnego i południowego. Zwiedzaliśmy odcinek centralny - w Pniewie, który wpisany jest do rejestru zabytków. Miejsce jest wielce niepozorne, byle jaki parking przed niezbyt efektownym budynkiem. Tablica informacyjna oraz czołg zdradzają, że to miejsce, do którego chcieliśmy dotrzeć. Był kwiecień, także jeszcze zdecydowanie przed sezonem, nie było tłoczno, ale mimo to grupa do zwiedzania była kompletna. Kupiliśmy bilety i mieliśmy jeszcze godzinę do czasu rozpoczęcia naszej tury zwiedzania. Tą godzinę postanowiliśmy wykorzystać na "przerwę kawową". Barek znajdujący się przy MRU był jeszcze nieczynny (w końcu sezon się jeszcze nie zaczął) więc podpytaliśmy Panią w kasie o miejsce z kawą w okolicy. Tak trafiliśmy do Gościńca na Półwyspie, dwa kilometry dalej, w Wysokiej. Gościniec okazał się uroczym miejscem, nad Jeziorem Paklicko Małe. Zamówiliśmy ciasta i kawę. Szarlotka i sernik były znakomite, kawa przeciętna. Za to ceny zwalały z nóg....





Zjedliśmy, wypiliśmy i wróciliśmy na zwiedzanie bunkrów. Zwiedzanie rozpoczyna się z niewielkiej salce, gdzie poznajemy położenie, rozpiętość i historię powstania MRU, następnie wychodzimy na zewnątrz i spacerkiem udajemy się wraz z przewodnikiem do widocznych gdzieniegdzie na polach kopułek. Zdziwienie ogarnia nas już na początku, kiedy to do bunkrów musimy wejść przez drzwiczki sięgające mniej więcej do pasa i ważące bagatela pół tony. Ściany bunkru, do którego wchodzimy mają 1,5 metra grubości. Potem robimy "wielkie oczy" jeszcze wiele razy. Napotykamy kolejne zabezpieczenia przez ewentualnym dostaniem się wroga do środka, poznajemy kolejne pomieszczenia i ich przeznaczenie i ówczesny wygląd. Kiedy już oswajamy się z zastaną rzeczywistością przewodnik prowadzi nas dalej, informując, iż teraz zejdziemy do podziemnych korytarzy schodami... 10 pięter w dół. No to idziemy. To, co zobaczymy głęboko pod ziemią przechodzi najśmielsze oczekiwania. Kilometry korytarzy, dziesiątki pomieszczeń. Dowiadujemy się, że odcinek centralny MRU jest rezerwatem nietoperzy, których żyje tu obecnie około 30 tysięcy, a wśród nich 12 gatunków. Nietoperze można spotkać na trasie zwiedzania podziemnych tuneli. My nie mieliśmy tyle szczęścia, zwiedzaliśmy tylko część trasy, gdyż od 15 października do 15 kwietnia trwa okres ochronny nietoperzy i większa część tuneli jest wówczas niedostępna dla turystów. A my byliśmy w MRU 14 kwietnia:( Nie zmienia to faktu, że efekt "wow" został zapewniony :) Niemcy wybudowali 106 obiektów bojowych a w planach mieli wybudowanie ponad 300. Pod ziemią znajduje się ponad 30 km korytarzy, dworce (a jeden z nich nazywa się Emil). Na powierzchni co rusz widać kopuły: montowano w nich po dwa karabiny maszynowe, a ciężar takie kopuły to "niewinne" 50 ton ;) Niemcy nie szczędzili wydatków - koszt takiej kopuły wynosił 90 tysięcy reichsmarek, a volkswagen garbus kosztował wówczas około tysiąca reichsmarek. Z innych ciekawostek: firma Daimler Benz (ówczesny producent pojazdów Mercedes Benz) produkowała tu silniki do samolotów a w pomieszczeniach i tunelach MRU znaleziono 450 skrzyń ze skarbami, w tym na przykład zagrabiony wcześniej obraz "Stańczyk" Jana Matejki. W podziemiach MRU panuje stały klimat, jest 10-12 stopni i dość wilgotno. Warto o tym pamiętać wybierając się na zwiedzanie.



Na zewnątrz dzieci też będą miały co robić. Można wspiąć się na czołg, obejrzeć kilka wojskowych pojazdów, pobiegać slalomem między słupkami linii umocnień zwanej "zęby smoka" (linia miała chronić przed najazdem czołgów >> co ciekawe, "zęby smoka" ciągną się kilometrami przez pola, ale nie ma ich na drogach, tak jakby czołg nie mógł przejechać drogą...), można podejść do jednej z wielu kopułek na okolicznych polach i łąkach, można wreszcie wejść na wieżę widokową i popatrzeć na wszystko z góry.

Znajdujące się w pobliżu dwie czy trzy budki wskazują na to, że w sezonie można tu zjeść lody, wypić kawę albo jakiś przesłodzony napój gazowany;) Jest też sklepik z pamiątkami i to jest bardzo dobra wiadomość. W sklepiku są fajne rzeczy. My weszliśmy w posiadanie pamiątkowych monet wybijanych w automacie, kupiliśmy też bardzo fajne książeczki w formie pytania i odpowiedzi o MRU - Emil zachwycony. Dostaliśmy pocztówki z pamiątkowymi pieczątkami. Dla bardziej dociekliwych - w sklepiku można nabyć wiele map bliższego i dalszego rejonu, wiele opracowań o historii wojennej jak i figurki i pojazdy militarne. Także polecamy wizytę w MRU oraz w sklepiku :)


Czołg średni T-34












(zdjęcia Hani na zębach smoka by Patrycja Okowińska - dziękujemy :)

69 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page