top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraOla

Piramida w Polsce i zabytkowa wieś

Dzięki uprzejmości naszej kolejnej cioci Patrycji (ach jak my lubimy ciocie Patrycje) mieliśmy przyjemność spędzić kilka fajnych dni w okolicy Jeziora Oświn, przy granicy z obwodem kaliningradzkim.

Jak to my, nie usiedzielibyśmy w miejscu i szukaliśmy miejsc do odwiedzenia.

Okolica sama w sobie jest wielce urokliwa, łąki, pola o wielu odcieniach, stawy, jeziorka, rzeczki, bociany, wszystko to tworzy malownicze widoki i krajobraz. Ale oprócz tego, że się jedzie ładną okolicą, warto mieć jakiś cel. Na cel obraliśmy sobie Piramidę w Rapie. Cel wydawał się idealny, jako że Emil jest wielkim fanem starożytnego Egiptu i piramid:) Jest punkt zaczepienia;)



Nawigacja pokazała nam do wyboru chyba trzy propozycje trasy, wybraliśmy tą, która wiodła przez wioski i wyglądała na najbardziej lokalne i najmniej uczęszczane drogi. Chociaż nie była to najkrótsza trasa.

Jechaliśmy samochodem, od strony wsi Guja, droga zajęła nam jakieś 40 minut i była bardzo fajna.

Trafić do piramidy jest łatwo. Jest to jedna z okolicznych atrakcji turystycznych i dojazd jest dobrze oznakowany. Na odwiedzających czekają dość obszerne parkingi. Zaparkowaliśmy na jednym z nich i udaliśmy się na krótki spacerek do piramidy.



Tak na prawdę piramida w Rapie to grobowiec rodzinny pruskiego rodu baronów von Fahrenheid. Zbudowana w 1811 roku, nie przypomina co prawda za bardzo piramid egipskich, ale rzeczywiście była nimi inspirowana. Baron Friedrich von Fahrenheid, zafascynowany starożytnym Egiptem i budowanymi przez Egipcjan piramidami, którym przypisywano niezwykłe właściwości, postanowił zbudować podobną w swoim majątku.

W grobowcu pochowano siedmioro członków rodziny, niestety pierwszą osobą była zaledwie trzyletnia córka barona. W ścianach piramidy znajdują się zakratowane okna. Są co prawda dość wysoko, ale każdy próbuje zajrzeć do środka, co widać po podostawianych pod oknami kamulcach i cegłach, po których ludzie się wspinają. Oczywiście i nas pociągnęła ciekawość i zajrzeliśmy. W środku widać trumny złożone w grobowcu.



Piramida jest uroczo położona. Prowadzi do niej prosta ścieżka. Otoczenie to lasy, do których można wybrać się na dłuższe przechadzki. Po powrocie na parking można wydać parę groszy na straganach, kilka produktów pamiątkowych, na przykład świeczka w kształcie piramidy, oraz wiele nie związanych z tym miejscem drobiazgów. Można tez trafić na lokalne produkty typu miód.







Wracaliśmy ta samą drogą, tym razem baczniej rozglądając się na boki:) urocze wiejskie drogi świetnie nadawałyby się na wycieczkę rowerową:) wypatrzyliśmy żurawie przechadzające się po polu. Przyjrzeliśmy im się bliżej przez lornetkę:) Mijaliśmy wsie, które wyglądały na opuszczone, chociaż w niektórych oknach widać było firanki. W zaroślach wypatrzyliśmy opuszczony dworek. Podążyliśmy za drogowskazem "cmentarz wojskowy z czasów I wojny". Dotarliśmy w kilku miejscach do tabliczki "granica Państwa". Jechała za nami straż graniczna (na szczęście tylko przypadkowo, ale dzieci miały atrakcję). Naszą uwagę zwróciła wieś Zabrost Wielki, która okazuje się być laureatem konkursu na „Najlepiej zachowaną wieś historyczną Warmii i Mazur”. Uwagę przyciąga niespotykana zabudowa, z charakterystycznymi murowanymi bramami do gospodarstw oraz chałupy podcieniowe.

Jest wiele dróżek i dróg, po których można się powłóczyć i jestem przekonana, że można spotkać urocze i fajne zakamarki :) wystarczy się nie spieszyć i chcieć się rozglądać na boki :)








(zdj. z wikipedia user janericloebe)

39 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page